piątek, 4 lipca 2014

Albo realizujemy albo snujemy...

Dzisiejszy wpis będzie o reklamie. Kiedyś pisałem o tym jak w reklamie występowała Justyna Kowalczyk, a teraz będzie o pewnym znanym, popularnym i lubianym aktorze. Tytuł posta większości czytelnikom pewnie od razu zdradza o reklamę jakiej instytucji i jakiego produktu chodzi. Pozostałych nie trzymam w niepewności i ujawniam: napiszę parę słów na temat ING Banku Śląskiego i pożyczki gotówkowej pod nazwą "Pożyczka superszybka".

Strategia marketingowa przygotowana na tę okoliczność przez bank jest bardzo rozbudowana. Przede wszystkim mamy serię klipów reklamowych agresywnie serwowanych głównie w telewizji. W zasadzie kto ma w domu odbiornik (a większość chyba jeszcze ma) ten nie mógł tych reklam nie zauważyć.

W całym projekcie wykorzystana została oczywiście osoba Marka Kondrata, od paru już lat związanego stale i konsekwentnie z ING.

Marka Kondrata lubię. 

Jakiś czas temu (naprawdę dawno temu) podejmowana była dyskusja, czy gwiazdom filmu i teatru (a wtedy gwiazdy to były naprawdę gwiazdy), godzi się występować w reklamach. Były to te odległe czasy, gdy taką działalność niektórzy uważali za sprzedawanie się, rozmienianie na drobne itp. Marek Kondrat się od tego odciął i robił swoje. Zresztą umówmy się: robi to z klasą. Konsekwentnie trzyma się jednej marki, no i nie jest to przecież proszek do prania, tylko jednak instytucja finansowa.

Podobają mi się też filmy reklamowe.

Ale wracając do Pożyczki superszybkiej...
Co na mówi Marek Kondrat? Ano mówi dwie rzeczy: po pierwsze: albo realizujemy, albo snujemy, a po drugie: weź pożyczkę i dopnij swego. Przekaz reklamowy jest więc tu wprost skierowany na emocje, na ambicje. W reklamach nie ma żadnych kwot, żadnych liczb. Nie pada nawet wysokość oprocentowania!  Weź pożyczkę! Ty też możesz! Możesz odnieść sukces, jesteś o krok od zwycięstwa. Słowem: czysta gra na emocje. Trochę to nachalne, ale zaserwowane w sympatycznej i humorystycznej formie.

Co oprócz reklamy w TV?

Oprócz klipów jest też parę bilbordów na mieście, jest specjalna strona internetowa (kto zainteresowany, ten bez problemu odnajdzie). Był nawet konkurs. Był, bo zakończył się 24 czerwca. Spokojnie, nie ma czego żałować.

Mało ambitne zadanie polegało na dokończeniu rymowanego zakończenia scenki przedstawianej codziennie na stronie. Każdego dnia do wygrania był nowy zestaw nagród: nagroda główna Ipad mini (tu jest jeszcze wszystko w miarę w porządku) i nagrody dodatkowe: T-shirty (czytaj: koszulki) z napisem "nie ma bym". Uuupss... przeciwko takim nagrodom się mocno buntuję.
W obliczu szeroko zakrojonej kampanii reklamowej wygląda na to, że taki szczęśliwy laureat wychodząc na ulicę w T-shircie (czytaj: koszulce) staje się mimochodem kolejnym słupem reklamowym (do tego mobilnym - sprytna zagrywka marketingowców w ING, sprytna). A więc laureat w ramach nagrody może za darmo reklamować bank i jego produkt. No ciekawe, ciekawe.

A ile jest warta w końcu pożyczka superszybka niczym w markecie?

W reklamie o samej pożyczce w zasadzie cichosza. Na parę sekund w dole ekranu, poniżej Marka Kondrata pojawia się informacja drobnym drukiem, której nie sposób przeczytać, a która zawiera pewne dane na temat parametrów pożyczki. Używając pauzy na pilocie i wytężając wzrok można przeczytać, że oprocentowanie pożyczki w przykładzie reprezentatywnym wynosi 19,99% (rzeczywista roczna stopa oprocentowania). Wyszła taka wartość jak ceny w hipermarketach, nieprawdaż? Taka zagrywka psychologiczna na upartych, potencjalnych klientów, którzy czytają to co drobnym drukiem i to czego nie sposób przeczytać. Jak jest 19,99% to z przodu jest jedynka, a nie dwójka... no a jeden to zawsze mniej niż dwa.


Jako złośliwy bloger dokonuję niniejszym zaokrąglenia do 20%. Dwadzieścia procent moi drodzy, w ING pożyczają po 20% - to naprawdę dużo jak na pożyczkę gotówkową.
Drogo, proszę państwa, drogo. Może dlatego, że przy produkcie obowiązuje obowiązkowe ubezpieczenie i płatności z tego tytułu musiały być uwzględniane przy obliczaniu RRSO. "Gołe" oprocentowanie w reprezentatywnym przykładzie wynosi "tylko" 13%. Jak podają spece ING odsetki wyniosą w całym okresie 2.955,61zł, a składki ubezpieczeniowe 1.337,16zł (prawie połowę sumy odsetek!).
A to wszystko jest dostępne tylko dla tzw. "klienta stałego". Kto to jest? ING odsyła do tabeli opłat i prowizji. A więc podążam posłusznie do tabeli opłat i prowizji banku.

A więc klient stały to taki, który klient terminowo regulujący wszelkie dotychczasowe zobowiązania wobec banku, którego rachunki nie są obciążone tytułami wykonawczymi i egzekucyjnymi oraz posiadający w banku:
- konto VIP lub
- od minimum 3 miesięcy (6 miesięcy dla produktów hipotecznych) inny rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy pod warunkiem, że na rachunek regularnie od 3 miesięcy (6 miesięcy dla produktów hipotecznych) wpływają środki z tytułu uzyskiwanego dochodu).


Ot tyle i tylko tyle, żeby zostać klientem stałym. Swoją drogą ciekawe ile za pożyczkę superszybką zapłaci klient nie-stały.

Co to jest reprezentatywny przykład?

A tak przy okazji przyjrzałem się obliczeniom podanym drobnym drukiem w reklamie ING. Stopa 19.99% została obliczona dla tzw. reprezentatywnego przykładu. Z podanych liczb wynika, że klient bierze pożyczkę w wysokości 11.257zł. Czy to jest reprezentatywny przykład? Ilu z was wnioskowało o pożyczkę w kwocie 11.257zł? Pewnie czasem ktoś przychodzi do banku i prosi o 10.000zł, 12.000zł albo 15.000zł, ale czy przychodzi po 11.257zł?
Aż z ciekawości zacząłem szukać co to jest ten reprezentatywny przykład. No i znalazłem. Ustawa z dnia 12 maja 2011r. o kredycie konsumenckim podaje w art. 8:

Przy określaniu reprezentatywnego przykładu należy określić warunki umowy o kredyt konsumencki, na których kredytodawca lub pośrednik kredytowy spodziewa się zawrzeć co najmniej dwie trzecie umów danego rodzaju przy uwzględnieniu przez te umowy średniego okresu kredytowania, całkowitej kwoty kredytu i częstotliwości występowania na rynku umów danego rodzaju.

W uproszczeniu rzecz ujmując ING spodziewa się, że dwie trzecie superszybkich pożyczek będzie na kwotę 11.257zł? A może chodziło o to, żeby RRSO wyszła na ładne 19,99%? Oj tam, oj tam... czepiam się trochę.

Wniosek? 

Taki jak zawsze. Pożyczka gotówkowa to prawie zawsze najdroższa opcja pozyskania funduszy. Jeśli naprawdę nie musimy to nie snujmy i nie realizujmy. A najlepiej najpierw trochę posnuć, w tym czasie trochę odłożyć, a potem realizować za własne.

Pozdrawiam, a Marka Kondrata i tak lubię.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz