Jak pisałem kiedyś banki muszą się o klientów starać. Często kuszą ich w mniej lub bardziej udany sposób żywą gotówką. Tak jest w przypadku getinonline.Na to się dałem skusić. Opisywałem też inne kuszenie: kuszenie w wykonaniu tandemu T-mobile i Aliorbanku. Generalnie pozyskanie klienta kosztuje.
10zł, a tak naprawdę trochę ponad 8zł.
Dzisiaj będzie o trochę innym pozyskiwaniu, które również kosztuje. Ile kosztuje? Dokładnie 10zł.
W
ostatnim tygodniu miałem okazję odebrać telefon od konsultanta
getinonline. W rozmowie była mowa o propozycji skorzystania z atrakcyjnych lokat.Propozycja
nr jeden oznaczała oprocentowanie do 6%. Brzmi bajecznie? Oczywiście
kluczowe jest tutaj krótkie acz znaczące słówko "do". Szybko okazało
się, że lokata jest lokatą roczną, a bajeczne 6% jest wartością
obowiązującą bodajże w ostatnim miesiącu tego rocznego okresu. Nie
pamiętam dokładnych liczb, aczkolwiek ogółem średnie oprocentowanie dla
okresu rocznego wynosiło badajże 2,7%, czyli dla szanującego się,
szukającego okazji wyjadacza wisienek jest to poziom absolutnie
niesatysfakcjonujący. Tyle o propozycji nr 1.
Była też
propozycja nr 2. Tutaj zaproponowano mi 4% na lokacie na okres 2
miesięcy, przy czym Pani konsultantka gorąco zapewniała, że nie ma tu
żadnych gwiazdek, ani warunków dodatkowych. Jedyną koniecznością jest
udanie się na spotkanie osobiście do Oddziału Open Finance. 4% to
dzisiaj bardzo dobre warunki. Postanowiłem dać się złapać na ten haczyk,
w przekonaniu, że jeśli nie będzie z tego ciekawej inwestycji, to może
będzie chociaż ciekawy artykuł.
Quatro znaczy cztery.
W rześki czerwcowy poranek
melduję się więc pilnie u doradcy Open Finance. Pan doradca po krótkim
przywitaniu jak najbardziej obiecuje porozmawiać o lokatach, ale
wcześniej chce przedstawić alternatywne propozycje oszczędzania.
Proponuje coś o nazwie Quatro. Jak się dowiedziałem, jest to produkt w opakowaniu ubezpieczenia na życie ale oparty o fundusz inwestycyjny (lokujący w obligacje).
Czas inwestycji to minimum 4 lata, minimalna wpłata:10.000zł. Doradca
obiecywał ochronę kapitału i gwarantowany zysk na poziomie 6,48%. Ale
uwaga: ta wartość podana była niestety w okresie 4 letnim, czyli tak
naprawdę wychodzi w skali roku ok. 1,58%. Plus dla doradcy, że uczciwie sam to pokazał.
Oczywiście jest jakaś tam obietnica dodatkowych zysków... ale wiadomo
jak to z obietnicami. Jest opowiadanie o tym jak to fundusz wspaniale
pracował w poprzednich latach... baju, baju.. baj..
Za produkt podziękowałem. Nie wydaje mi się atrakcyjny.
A co z lokatą na 4%?
Pan
doradca mocno nie naciskał. Uprzejmie wróciliśmy do tematu lokaty na
4%. Lokatę jak najbardziej mogę założyć. Pojawiło się tylko jedno
ograniczenie: maksymalna kwota lokaty to 20.000zł. Nie zapytałem o to w
rozmowie telefonicznej. Mój błąd.
Wróćmy do tematu mojego wpisu, czyli ile kosztuje pozyskanie klienta. Tym razem chodzi oczywiście o to ile kosztuje sprowadzenie potencjalnego klienta na rozmowę do Oddziału. No więc przyjmując, że nie wstając od komputera można założyć
dziś lokatę z oprocentowaniem 3,7% w skali roku wychodzi, że przy
maksymalnej kwocie 20.000zł i oprocentowaniu 4% zarobimy przez 2
miesiące lokaty 10zł więcej. 10zł brutto - to jest koszt dla
instytucji finansowej, który ponosi licząc na to, że przy okazji
spotkania ktoś da się naciągnąć/namówić na coś takiego jak Quatro.
Zysk
dla klienta jest oczywiście jeszcze mniejszy ze względu na podatek
Belki. Wychodzi 8,10zł. Można by w tym miejscu policzyć jak bardzo
opłacała się wyprawa do placówki Open Finance, uwzględniając koszty
dojazdu samochodem albo komunikacją miejską. Od razu widać, że jak ktoś
ma daleko to może wyjść na minus.
Marketingowe sztuczki?
Warto
przeprowadzić takie obliczenia. Na wstępie propozycja wyglądała
atrakcyjnie. Lokata na 4% zadziałała na zasadzie magii liczb. Wszystko
co ma czwórkę z przodu jest już dzisiaj godne uwagi. Taka psychologiczna
zagrywka. Niestety jak się policzy dokładnie to wygląda to już zdecydowanie mniej
zachęcająco.
Czy naga kobieta wbiegnie na murawę?
Na
koniec przedstawię jeszcze inną propozycję inwestycji (chyba to można
nazwać inwestycją). Przedstawię, ale zdecydowanie nie zachęcam. Jak
niektórzy z was wiedzą zaczyna się dziś święto futbolu - Mistrzostwa
Świata w Brazylii. Na stronie jednego z bukmacherów znalazłem
intrygującą propozycję dla hazardzistów. Przedmiotem jednego z zakładów
jest pytanie: czy kompletnie naga kobieta wbiegnie na boisko w trakcie
meczu?
Bukmacher ustawił kurs na poziomie 12, co w uproszczeniu oznacza, że za każdą złotówkę na takie wydarzenie dostaniemy 12zł.
Ciekawe?
Mnie zastanowiły od razu pewne kwestie. Po pierwsze: jak dosłownie
będzie interpretowana "kompletna nagość"? Czy np. buty, bądź elementy
biżuterii dyskwalifikują odważną(?) kibickę?
Druga sprawa to to jak bukmacher zabezpiecza się przy takim zakładzie przed ryzykiem nadużyć. Teoretycznie można sobie wyobrazić manipulowanie takim wydarzeniem tzn. obstawienie odpowiednio wysokich kwot i jednoczesne odpowiednie opłacenie "odważnej(?) kibicki. Na pewno nie jest to wydarzenie o wyniku czysto losowym.
Ale to takie tam dywagacje. Ogółem: nie polecam inwestycji przy użyciu takich (niemoralnych?) metod.Druga sprawa to to jak bukmacher zabezpiecza się przy takim zakładzie przed ryzykiem nadużyć. Teoretycznie można sobie wyobrazić manipulowanie takim wydarzeniem tzn. obstawienie odpowiednio wysokich kwot i jednoczesne odpowiednie opłacenie "odważnej(?) kibicki. Na pewno nie jest to wydarzenie o wyniku czysto losowym.
Pozdrawiam mundialowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz