piątek, 16 maja 2014

Ile kosztuje spokojny sen, czyli jak wziąć kredyt hipoteczny.

Generalnie mówi się, że jak sobie pościelisz tak się wyśpisz. Dziś rzecz będzie o poduszce.
Niewielu z nas ma to szczęście, że jest w stanie zamieszkać na swoim bez posiłkowania się kredytem hipotecznym. Perspektywa kredytu na 30 lat z miesięczną ratą konsumującą znaczną część pensji może być przytłaczająca, co widać doskonale po wypowiedziach na forach internetowych ilekroć pojawi się ten temat. Zawsze znajdą się komentujący kreślący zaciekle czarne wizje, jak to kredyt hipoteczny jest tak naprawdę pętlą na szyję, pozbawiającą wolności i zaciskającą się na szyi gwałtownie np. w przypadku utraty pracy, bądź choroby.



Jak zatem podpisać umowę o kredyt hipoteczny, spłacać i spać spokojnie? Rozwiązaniem jest dobra poduszka, a ściślej mówiąc poduszka finansowa. Idąc do banku po kredyt hipoteczny powinniśmy mieć już w głowie ile tego kredytu potrzebujemy. Jak to ustalić? No więc bierzemy wartość mieszkania, doliczamy koszty około zakupowe, koszty wykończenia de luxe i wyposażenia naszych czterech kątów, do tego parę tysięcy na wycieczkę zagraniczną (przyda się po trudach urządzania nowego lokum). Powstaje wartość kredytu. Jest zdolność kredytowa? Jest, no to hulaj dusza piekła nie ma. Dobra, dobra, stój! Wróć. Jesteśmy rozsądnymi ludźmi więc jeszcze raz od początku: wartość mieszkania, koszty zakupu, koszty wykończenia w średnim standardzie, koszty wyposażenia tylko niezbędne (resztę dokupimy później), wakacje poczekają też na później. Powstaje pewna kwota. Od niej odejmujemy nasze oszczędności i już mamy wartość potrzebnego nam kredytu. Ten sposób sprawia, że kredyt będzie najmniejszy, jaki tylko możliwy. Najniższa rata, najmniejsza część odsetkowa, najmniej damy zarobić złemu bankowi itd. itp. Tylko czy o to naprawdę chodzi?

Wchodzimy do nowego mieszkania, wykończonego i nawet trochę urządzonego. Tylko, że nie mamy żadnych oszczędności. Innymi słowy kąty urządzone a na kontach pustka. No to chyba faktycznie czuć tę złowieszczą pętlę. Co będzie w przypadku problemów z pracą albo innych zdarzeń losowych?
No będzie niewesoło. Ratę płacić trzeba. Gdzie był popełniony błąd? Uparcie kombinując, żeby kredyt był jak najmniejszy pozbyliśmy się wszystkich oszczędności. Zapomnieliśmy o poduszce finansowej, czyli kwocie przeznaczonej na czarną godzinę, do wykorzystania w przypadku wystąpienia czarnego scenariusza.

Kalkulując wysokość kredytu zawsze zostawmy sobie część oszczędności. To właśnie ta poduszka. Ile to powinno być? Pytanie nie jest łatwe. Każdy musi sobie to samemu ustalić biorąc pod uwagę takie czynniki jak ilość i rodzaj źródeł dochodu, prawdopodobieństwo utraty pracy, szacowana "łatwość" znalezienia nowego zatrudnienia. Absolutnym minimum jest taki stan oszczędności, który pozwoli spłacać kredyt i żyć przez minimum 3 miesiące. Dla mnie to jednak za mało i bardziej się skłaniam ku wersji 6-scio miesięcznej. Jeśli nasz zakredytowany Kowalski ma umowę na czas nieokreślony to prawdopodobnie okres jej wypowiedzenia wynosi 3 miesiące, co też jest pewnym buforem, który można uwzględnić (aczkolwiek ostrożnie). No ale policzmy w końcu tę poduszkę. No więc sprawa prosta: rata kredytu przyjmijmy skromnie1.500zł, do tego koszty życia w wersji "kryzysowej" (ograniczamy szaleństwa skoro jest problem i to taki przez duże P) przy powiedzmy trzyosobowej rodzinie niech będzie 2.500zł. Suma pomnożona przez 6 miesięcy daje kwotę 24.000zł. No to już mamy poduszkę.

Co zrobić z taką nieużywaną poduszką? Oczywiście lokujemy, niech nie leży w domu. Jak lokujemy? Bezpiecznie, przecież to nasza ukochana poduszka. A więc najlepiej na lokacie w banku. Lokata musi być krótkookresowa, bo nigdy nie wiadomo kiedy będzie konieczność skorzystania z poduszki. Szkoda by było zrywać lokatę 3-letnią na 2 miesiące przed datą wypłaty odsetek. A jeszcze lepiej kwotę podzielić na mniejsze sumy i założyć większą liczbę lokat, powiedzmy 3-4. W sytuacji kryzysowej nie koniecznie będziemy potrzebowali od razu całej poduszki.

No to się teraz zastanówmy ile kosztuje dobra poduszka? Obecnie oprocentowanie kredytów hipotecznych wynosi ok. 4,5% w skali roku. Każde 10.000zł więcej kredytu generuje więc w skali roku dodatkowe odsetki w kwocie 450zł. W skali miesiąca wychodzi 37,5zł. Ale nie zapominajmy o tym, że nasza poduszka spoczywa na lokacie w banku a więc przynosi też zyski. Dobra lokata, jaką można dziś znaleźć to 3,7% w skali roku. Nieszczęsny profesor Belka sprawił, że niestety na rękę wychodzi to już niecałe 3%. A więc każde 10.000zł zarobi nam rocznie 300zł co daje miesięcznie 25zł. Przy powyższych danych faktyczny koszt poduszki to zaledwie 12,5zł miesięcznie na każde 10.000zł.

Wracając do naszego Kowalskiego i jego poduszki w wysokości 24.000zł, to widzimy że"zapłaci" on za nią 30zł miesięcznie. Dobrze wydane 30zł za spokojniejszy sen (proponowałbym mu nawet wydać 60zł i będzie miał komfort na 6 miesięcy).
Uwaga: nie należy przez to rozumieć, że wysokość raty Kowalskiego w sytuacji gdy weźmie on dodatkowe 24.000zł kredytu zwiększy się o 30zł. Zwiększy się bardziej, bo w każdej racie oprócz odsetek trzeba też zwracać część kapitałową naszej poduszki. Ale naprawdę warto, realny koszt utrzymywania poduszki to właśnie 30zł. Pamiętajmy o tym, że jeśli przez cały okres kredytu nie korzystaliśmy z poduszki to na koniec mamy ładną sumkę powiększoną o odsetki z lokat. Takie miłe zaskoczenie.

Co daje dobra poduszka? W sytuacji kryzysowej nie reagujemy nerwowo. Jest czas, żeby spokojniej rozejrzeć się za pracą, można też poszukać innych rozwiązań. Możliwa jest sprzedaż mieszkania (tak, mieszkanie obciążone hipoteką również można sprzedać), może opcja wynajęcia. Poduszka pozwala też na w miarę łagodne przełączenie się na tryb oszczędnościowy jeśli chodzi o gospodarowanie finansami.

Na koniec opowiem Wam o moim krótkim spotkaniu z doradcą finansowym, z którym rozmawiałem jakiś czas temu właśnie o kredycie hipotecznym. Pan Doradca, gdy tylko dowiedział się jaką kwotę potrzebuję od razu zaproponował powiększenie jej o kilkadziesiąt tysięcy. Rozpływał się przy tym, że kredyt hipoteczny jest najtańszą formą pożyczki (skądinąd miał rację). Chciał mi dać poduszkę finansową i słusznie. Nie wiedział tylko, że już sobie jedną zostawiłem w domu i kwota, o której mu powiedziałem już to uwzględniała. Nie zapytał się o to. Nie bardzo dał dojść do głosu. Nie przeprowadził gruntownego badania sytuacji finansowej klienta, jego potrzeb. Zniechęcił mnie tym samym do siebie. A na końcu padła jeszcze sugestia, że uzyskane w ramach kredytu hipotecznego środki można zainwestować w super produkt co pozwoli szybciej spłacić kredyt. Nigdy nie dajcie się na to namówić. Jeśli chcecie dobrze spać poduszka ma być bezpieczna. Inwestowanie z ryzykiem pieniędzy pożyczonych to igranie z ogniem.

Drodzy Czytelnicy, a teraz pytanie. Jak dużą poduszkę uważacie za wystarczająco wygodną? Za jak dużą jesteście gotowi płacić? Ja przyznam się, że nawet 6 miesięcy to dla mnie za krótko. W miarę komfortowo czuję się przy okresie 12 miesięcznym. Jestem ciekaw waszych opinii.

1 komentarz:

  1. Poduszka im większa tym lepsza:) Dobrej pracy szuka się dłużej niż pół roku...
    Bardzo podoba mi się Gerwazy! Powodzenia w pisaniu bloga, ja też dopiero zaczynam:)

    OdpowiedzUsuń